poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 26 I'm your National Anthem God, you're so handsome Take me to the Hamptons Bugatti Veyron

Rano Louis zebrał całą ekipę One Direction w kuchni ,przy śniadaniu.
-Wiecie co?-zapytał-W naszym domu jest jakoś tak smutno,cicho i pusto.
-Że co?-Zayn wypluł łyk kawy,na stół-Cicho ,smutno oszalałeś.Ty chyba tu nie mieszkasz.
-Wcale nie,wracając pomyślałem ,że moglibyśmy kupić sobie jakiegoś zwierzaka.
-Jeszcze czego.-powiedział Liam-Kto niby ,miał by się nim zajmować?
-No chyba my wszyscy.-odparł lekko zmieszany Louis.
-A co to miało by być za zwierzę według ciebie?-spytał Harry.
-Pies,kot,papuga.
-Kot,tak kot.Kupmy kota.-zaświeciły się oczy Harremu.
-Po śniadaniu pojadę do zoologicznego zobaczyć co mają.
Nikt nie chciał protestować.

Lou wysiadł ze swojego czarnego samochodu,na przeciwko niebieskiego budynku z dużym szyldem sklep zoologiczny ,,Cztery Łapy''.Wszedł po trzech stopniach i znalazł się w środku.Na pierwszy ogień poszła papuga.
-No cześć.-powiedział przesłodzonym głosem i popukał w klatkę.
Zwierze nie było w nastroju do odwiedzin i od razu udziabało Louisa w palec.Zdeterminowany chłopak poszedł szukać dalej.W oczy rzucił mu się mały szary kotek o błękitnych oczkach.bez najmniejszego zawahania próbował wyjąć malucha z klatki i dokonać zakupu.Jednakże nie miał najlepszych kontaktów ze zwierzętami ,kotek stawiał opory.Może i miał lekka nadwagę ,ale świetnie drapał.Zaraz na dłoni Louisa pojawiły się trzy czerwone ślady po pazurach.W końcu chłopak postanowił się poddać i zawołał sprzedawczynię.Piękna blondynka jednym ruchem wyjęła zwierzątko z klatki.Lou oczywiście musiał palnąć  jakiś tani tekst na podryw.Lekko zmieszana kobieta podeszła do kasy i włożyła kociaka do transporterka.Brunet pognał do czarnego auta.Postawił transporterek ze zwierzątkiem na siedzeniu pasażera,a sam usiadł za kierownicą.Odpalił samochód i po 10 minutach znalazł się przed domem.Kot w swoim pudełku hałasował niemiłosiernie i się wiercił.Chłopak prawie go upuścił.Wszedł do domu i stanął na środku korytarza.Wszyscy domownicy się zeszli.
-A jednak coś kupił-westchnął Liam
-Czy to kot?To kot.Powiedz ,że to kot !-cieszył się Hazza.
Lou otworzył pudełko ,a z niego wyszedł mały ,słodki,lekko otyły kociak.
-Tak ,to kot!-wykrzyknął Harry ,od razu wziął malucha na ręce i zaczął się z nim bawić.Zniknął gdzieś w pokoju.
-Ja nie wierzę.Ty kupiłeś...KOTA!-powiedział Liam.
-Mi się podoba ,jest taki śmiesznie gruby.-odparł Niall.
-Nie lubisz kotów Liamie?-zapytał z ironią Louis.
-Nie chodzi o to czy go lubię czy nie tylko o to kto się będzie nim zajmował jak będziemy wychodzić a próby ,albo koncerty.A jak Coffie urodzi? To Harry już chyba nie będzie poświęcał mu tyle uwagi.
-Ja się bardziej martwię jak go nazwiemy.-odparł Lou
-Ja proponuję mruczek-do rozmowy wtrącił się Zayn.
-Naprawdę stać cię tylko na ....mruczek..
-Nandos ,nazwijmy go Nandos-powiedział Niall
-Najlepiej od razu nazwijmy go Gruby ,i tak nie ma dla niego przyszłości.-odparł zdesperowany Louis.-Harry ! Jak nazwać kota?
-Pan Kot!-odkrzyknął loczek.
-Chyba na razie musi pozostać Pan Kot..
----------------------------------------------------------------
Powróciłam ,po bardzo długiej przerwie.Mamy nowy rok ,może i będzie kontynuacja bloga.Ten rozdział pisałam teraz od momentu przerwy,wcześniejszy dialog jest napisany jeszcze w maju.Ja cie ponad pół roku tutaj nie byłam.Spróbuję powrócić.Jak na razie mamy krótki ,asekuracyjny rozdział ,nie ingerujący tak bardzo w fabułę,bo troszeczkę zapomniałam co tu się działo i będę musiała to sobie najpierw troche przypomnieć.jak narazie  to tyle.

środa, 30 maja 2012

Rozdział 25 Cause baby we were born to live fast and die young, Born to be bad, have fun, Honey, you and me can be one, Just believe, come on.

Wszyscy oprócz Niall'a mieli już swoją drugą połówkę.Pewnego dnia blondyn przyprowadził do domu dziewczynę.Była to drobna ,niska postać o śnieżno białej cerze i twarzy jak porcelanowa laleczka.Była ubrana w miętową spódniczkę w kwiaty,błękitną koszulę bez rękawów ,związaną w tali na supeł i białe sandałki z koralikami.Kruczoczarne włosy zebrała w dużego ,luźnego koka.Miała ogromne zielone oczy i rumieńce na policzkach.Na pierwszy rzut oka wydawała się być miła,nie jak Melanie.
-Connie Darlington.-wyciągnęła swoją bladą ,obwieszoną różnokolorowymi sznureczkami  dłoń w stronę dziewczyn.
-Charlotte.-powiedziała nasza blondynka.
-Coffie.-przedstawiła się brunetka.
-A to są :Harry,Zayn,Liam i Louis.-powiedział Nialler.
-Miło was poznać.-Connie uśmiechnęła się.
-Może wybierzemy się 8 na lody?-zaproponowała Charlotte.
-Dobry pomysł.-powiedziała Coffie-Dajcie mi godzinkę,muszę iść do domu i się przebrać.
-Naprawdę godzinę?-zapytał Harry.
-Tak,komu w drogę, temu czas.-brunetka wstała i razem z Charlotte wyszła z domu chłopaków.
Coffie otworzyła drzwi od szafy na oścież,uniemożliwiając tym samym wejście do pokoju Lottie.Brunetka wyjęła piżamowe spodnie w azteckie wzory i białą bokserkę,włosy związała w ciasnego,małego warkoczyka.W przed pokoju szybko wsunęła nogi w czarne vans'y.kiedy dotarły na miejsce wszyscy już byli gotowi i czekali na nie.
-To co wyruszamy?-zapytała brunetka poprawiając swoje lennonki.
Wszyscy jak na komendę ruszyli ku drzwiom.Nie obyło się bez małej przepychanki.Na samym początku szedł Liam i Zayn,za nimi Harry i Louis,potem Lottie i Coffie ,a na końcu Niall i Connie.Doszli do kawiarni ,,Life is passing ,sweetness remains" .W środku panowała miła atmosfera.Białe ściany,duże okna,rzucające blask na wystawę pełną ciastek,tortów,ciast i innych.Znaleźli dużą kanapę w rogu sali.
----------------------------------------------------
Rozdział kończy się w dziwnym momencie,ale chciałam go jak najszybciej dodać,ale musiałam wyłączać komputer..Przepraszam,że tak długo nie pisałam.W między czasie byłam na wycieczce.Teraz już mam mniej więcej pomysł na fabułę więc będę pisać częściej.
Wcześniej zapomniałam załączyć zdjęcia,więc tak wyglądała Melanie:

Bangs,Brunette,B (1) Wall Photos

(1) Wall Photos long live brunettes†

A oto Connie:

Achtergronden en zinnetjes., Algemeen album - Hyves.nl Twitpic - Share photos and videos on Twitter

 beautiful, black and white, girl - inspiring picture on Favim.com Facebook



sobota, 19 maja 2012

Rozdział 24 I sing the National Anthem While I'm standing over your body Hold you like a python

Wszyscy zebrali się w domu One Direction.Było ciepłe niedzielne popołudnie.Nie mieli żadnych planów na spędzenie reszty dnia.Postawili na siedzenie przed telewizorem i kłócenie się o pilota.Ktoś zapukał do drzwi.Zayn leniwie podniósł tyłek z kanapy i otworzył drzwi.Stali tam dwaj funkcjonariusze londyńskiej policji.Gruby ,ciemnoskóry typowy aspirant na pączka,za nim stał niski i chudy pomocnik.
-Posterunkowy Jones.-pokazał legitymację grubszy.-Mieliśmy cynk ,że ktoś u was w domu posiada marihuanę.-powiedział prosto z mostu,bez owijania w bawełnę.
-Że...ccco?-zapytał z niedowierzaniem mulat.
-To co usłyszałeś chłoptasiu,a teraz gadaj
-Nic mi nie wiadomo o żadnej marihuanie w naszym domu.Może to tylko pomyłka.
-Jaka znowu pomyłka ?Tu jest Grays Inn Road 34?
-Tak tutaj.
-No właśnie,lepiej od razu gadaj gdzie ją masz.-najwyraźniej gruby odgrywał tu rolę złego gliny.
-Jeszcze raz powtórzę nie mam żadnej marihuany,może pan przeszukać dom.-powiedział bez wahania Zayn.
Policjanci weszli do domu.Rozejrzeli się i rozdzielili.gruby został na dole,a pomocnik poszedł do góry.Przejrzał starannie każdy kąt.
-Barry chodź na górę.-zawołał chudy.
Jones natychmiast udał się na górę,za nim gęsiego dreptali domownicy.Głos dobiegał z pokoju Zayn'a.Chłopak przejechał sobie ręką po twarzy.Wszyscy obawiali się tego co zaraz zobaczą i usłyszą.
-Jest tutaj.-powiedział triumfalnie trzymając w ręku małą torebeczkę z marihuaną.
-Dobra robota Dickens.-pogratulował mu Barry.
-A...alle..to nie należy do mnie.-powiedział Zayn.
-Ależ,oczywiście to nie twoje,ktoś ci to napewno podrzucił.-śmiał się ironicznie Jones.
-Właśnie ktoś musiał mi to podrzucić.
-Zobaczymy co wykaże analiza odcisków palców,a narazie jest pan zatrzymany pod zarzutem nielegalnego posiadania marihuany.
Funkcjonariusze zabrali chłopaka i wsadzili do wozu.
-Co teraz będzie.-zapytała Charlotte z zaszklonymi oczyma.
-Nie mam pojęcia.-przytuliła ją Coffie.
-Kto to mógł być,to na pewno nie był Zayn.-stwierdził Liam.
-A może to Melanie.Podrzuciła mu towar i zniknęła.-rzuciła Lottie.
------------------------------------------------------------------------
Wiem ,że trochę to przerysowałam ale nie mam doświadczenie w tego typu sprawach.Chciałam bym dedykować en ten rozdział Jagodzie ,ponieważ to był jej pomysł i miała wczoraj urodziny więc WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!

środa, 16 maja 2012

Rozdział 23 It's a love story for the new age For the six page

Charlotte obudziła się w ramionach Zayn'a.Rozejrzała się po pokoju.Długo myślała o tym co wydarzyło się zeszłej nocy.Poszła go pocieszyć,a teraz budzi się w jego ramionach.Wyznał jej miłość ,a potem wylądowali razem w łóżku.Poczuła się trochę jak tania dziwka,która puszcza się z pierwszym lepszym...Nagle i Zayn się obudził.Rozwiał jej wszystkie wątpliwości ,pocałunkiem na przywitanie.
-Cześć!-powiedział zaspanym głosem.
-Cześć,chodźmy na śniadanie.-odpowiedziała cicho.
Kiedy schodziła po schodach przypomniała sobie o Coffie.Pewnie była z Harrym,chyba że pojechała do domu.Jednak zobaczyła całą,zdrową i uśmiechniętą brunetkę przy kuchennym stole z resztą One Direction.
-Uuuuu widać,że nasz Zaynek szybko się pocieszył.-powiedział Louis na widok chłopaka z Charlotte.-Co wyście wczoraj wyprawiali,prawie dostałem zawału.
-Nic...-Zayn przeczesał włosy palcami.
-Nie wogule!Ja widziałem co innego.-śmiał się.
-No już daj im spokój Lou.-powiedziała Eleanor.-A swoją drogą czy chcielibyście nam coś powiedzieć?
-Ja i Zayn jesteśmy razem.-odparła Lottie.
-Gratulacje.-Coffie przytuliła przyjaciółkę.
-Wiedziałem ,że będziecie razem.Byłem tego pewny .To...przeznaczenie.-śmiał się Harry.
-Może wyjaśnicie dlaczego tamtej nocy było tutaj tak głośno.-zapytał Louis.
Zakochani spalili cegłę.
-Bo darłeś się w niebo głosy.-stwierdziła Lottie.
-Daj im wreszcie spokój Louis.-powtórzyła Eleanor.
-Ale ja jestem tylko ciekawy.-odparł.
-O zamknij się !.-uciszyli go wszyscy.
Wreszcie usiedli do śniadania.Harry zrobił naleśniki.
-Cieszę się,że nareszcie nie ma tu tej jędzy Melanie.Ona była okropna,co ty w niej widziałeś?-zapytał Liam.
-Ja już sam nie wiem.-zmieszał się.
-Skończmy ten temat.-zarządził Niall.


***


Był wieczór.Lottie i Zayn siedzieli na dachu domu,trzymając się za ręce.Księżyc świecił bladym,jasnym światłem,prosto na nich.Dokładnie widzieli swoje twarze.Siedzieli tak i rozmawiali.Nagle ich twarze zaczęły się do sienie przybliżać.Lottie spojrzała na jego brązowe tęczówki,poczuła jego zapach.On złapał ją za ręce i przyciągnął do siebie.Całował powoli,jak by kosztował czegoś nowego.Chcieli aby ta chwila trwała wiecznie.Był coraz śmielszy,w końcu subtelny pocałunek przerodził się w namiętny i zaborczy.Lottie wplotła palce w jego włosy,on złapał ją w tali.
----------------------------------------------------
Wybaczcie że tak długo nie pisałam.Już dostałam opiernicz od Jagody :) Kolejny nie udolny i długi jak cholera rozdział.;D

sobota, 12 maja 2012

Rozdział 22 On our drugs and our love and our dreams and our rage Blurring the lines between real and the fake

-Jeszcze nic nie jest stracone.
-Charlotte ja cię kocham, rozumiesz.
Dziewczynę zamurowało. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Raczej przygotowała się na odrzucenie. Nawet przygotowała sobie plan działania, że najpierw na niego spojrzy, a potem sobie pójdzie. Nic specjalnego, a tu nagle…spojrzała na chłopaka. Zapowietrzyła się.
-Ja..ciebie…też..kocham!
-Więc będziemy razem?- zapytał chłopak trzymając Charlotte za rękę.
-Tak?- zapytała zakłopotana, jednak na jej ustach zawitał uśmiech-Tak, będziemy razem! Słysząc to chłopak, dosłownie rzucił się na dziewczynę i zaczął ją całować. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek i objęła swoją miłość. Ten mały gest jeszcze bardzie zachęcił chłopaka do dalszych działań. Objął dziewczynę i wsadził jej rękę pod bluzkę. W tym samym czasie, dziewczyna usiadła na kolanach Zayna i zdjęła mu koszulkę. Uciszony chłopak, postanowił iść dalej i zdjął dziewczynie top. Z każdą chwilą emocje narastały. Całowali się teraz wręcz nachalnie, ale cały czas delikatnie względem partnera. Zachowywali się tak, dopiero od 10 minut, a już Charlotte siedziała na kolanach swojego chłopaka w staniku, a Zayn był bez koszulki i ściągał spodnie. W tym czasie dziewczyna zdjęła swoje rurki i położyła się leżącego na łóżku Zayna, który był w samej bieliźnie. Znów zaczęli się całować, ale tym razem wijąc się na łóżku. Chłopak bez zastanowienia zaciągnął dziewczynę  pod pościel i tam dobrał się do jej piersi. Dziewczyna czując na nich dłonie chłopaka, przeszedł ją miły dreszcz i o dziwo wsadziła swoją rękę pod bokserki chłopaka, tym samym dotykając jego przyrodzenia. Chłopak zareagował tak samo jak Charlotte, na przekór denerwowała chłopaka nie robiąc nic specjalnego. Spojrzała na swojego partnera.
-Jeżeli masz tak się za mną bawić, to pogadamy inaczej!- zaśmiał się Zeyn i znów uporczywie, rzucił się na dziewczę, całując ją i coś a’la obmacując. Szczerze mówiąc, gdyby oboje tego nie chcieli, to można by powiedzieć, że to był gwałt z molestowaniem + okrucieństwem. Nagle dziewczyna zdjęła swój fioletowy stanik, a chłopak wypuścił swojego „przyjaciel” na zewnątrz, tym zachęcając dziewczynę do ściągnięcia ostatniej części garderoby, która o o dziwo nie leżała na dywanie. Jednak dziewczyna spojrzała n chłopaka i pokręciła przecząco głową.
-Nie mogę Zayn…
-Dlaczego, myślałem, że chcemy tego oboje?-zapytał chłopak przysuwając się do dziewczyny i obejmując ją ramieniem.
-Ja wiem, że ty tego chcesz, ja też tego chcę, ale nie mogę…
-Dlaczego?- zapytał spokojnie chłopak.
-Nie mogę zajść w ciąże, bo..-urwała, nie potrafiła tego powiedzieć swojemu ukochanemu.
-Powiedz mi kotku-zachęcił ją Zyan.
-Nie jestem gotowa na dziecko, nie mnie na dziecko, nie mamy czasu..-w tym momencie Zayn "uciszył"swoja ukochaną gorącym pocałunkiem. Trwali tak bez ruchu z jakieś 5 minut. W końcu chłopak oderwał się od dziewczyny.
-Nie każdy związek musi się kończyć na ciąży.-Charlott'a uśmiechnęła się i rzuciła się na Zayna śmiejąc. Znów zaczęli się kochać. Nie mogli się powstrzymać. Oni po prostu się kochali.
Nagle drzwi od pokoju się otworzy. Do pomieszczenia wszedł Louis, który najwyraźniej nie wiedział co się dzieje, ponieważ nie sprawiał wrażenia zakłopotanego.
-Słuchaj, zgubiłem pilota do telewizora, wiesz może...-spojrzał na Zayna, który leżał w łóżku z dziewczyną. Louis'a zamurowało, prawie tak samo jak Charlotte. Jednak Zayn pozostawał niewzruszony. Pewnie wiedział, że prędzej czy później coś przerwie tą słodka chwilę. Spojrzał na Louis'a, który cały czas się wgapiał w parę.
-Pilot powinien być, gdzieś za kanapą-powiedział i pokazał Louis'owi drzwi, dając mu jasno do zrozumienia, że ma od razu się ewakuować. Louis o dziwo, od razu zrozumiał przekaz od przyjaciela i wyszedł. Oczywiście nie uszło uwadze Charlott i Zayno'wi, że ich gość, od razu po wyjściu zaczął krzyczeć w wniebogłosy co właśnie zobaczył. Szczerze mówiąc zakochani, nie bardzo się przejęli. Wręcz odwrotnie, zaczęli się śmiać i zasnęli w swoich ramionach.
------------------------------------------------------------------
Rozdział pisany przez cudowną Jagodę -dziękuję !♥Wbijajcie na jej bloga ♥One Direction i ich miłosne podboje♥
 

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 21 Honey it is time to spit Boy you're so crazy, baby I love you forever Not maybe You are my one true love

Minęło 5 dni od wyjazdu Melanie.Jeszcze ani razu nie odezwała się do Zayn'a ,ale może to i dobrze,bo los szykował dla niego ogromny cios.Nagle rozległ się dzwonek telefonu mulata.Chwycił go szybko i odebrał wiadomość.
'Zayn z nami koniec.Poznałam tu cudownego chłopaka jesteśmy razem.


                                                                                  Melanie'
Nie wysiliła się za bardzo,do sms'a dołączyła zdjęcie.Widniała na nim ona i jakaś postać ,przedstawiająca wysokiego blondyna.Trzymali się za ręce.Zayn rzucił telefonem o podłogę i pobiegł do swojego pokoju.


KILKA DNI PÓŹNIEJ

-Lottie błagam przyjedźcie.-błagał Louis w słuchawce.
-Co się stało?-zapytała.
-Melanie rzuciła Zayn'a.
-Tak...-przerwała mu Lottie cichym ,triumfalnym mruknięciem.
-Co?
-Nie nic,mów dalej.
-No więc chłopak się załamał .Cały czas siedzi w swoim pokoju,z nikim nie rozmawia.Gapi się tylko w tę ścianę całymi dniami.
-Ok,zaraz przyjadę.-rozłączyła się

Po 15 minutach obie dziewczyny stanęły w progu domu.
-Już jestem.
-Dziękuję,dziękuję.-płaszczył się Louis.
-Ok,zobaczę co da się zrobić.-ruszyła na górę.

-Mogę wejść.-powiedziała cichym głosikiem.
Zayn popatrzył się na nią,a potem odwrócił wzrok.Charlotte usiadła na rogu jego łóżka.
-Ja nie rozumiem jak ty możesz przejmować się tą dziewczyną.-Zayn cały czas milczał-To ewidentnie było widać,że ona leci na kasę.Może to trochę zaboli,ale jej pewnie wcale nie zależało na tobie,znudziłeś się jej więc poszła do innego.Przed tobą miała pewnie setki takich chłopaków,którym wmawiała ,że są jedyni.-popatrzyła na jego smutną twarz.W jego oczach było widać ból.-Wiem,kompletnie nie umiem pocieszać,ale taka jest prawda.
-Masz rację,nie potrafisz pocieszać.-po raz pierwszy od rozstania ,Zayn się odezwał.
-Dlaczego ,ty się nią przejmujesz?Nie była ciebie warta.Taka ździra nie zasługuje na, takiego wspaniałego faceta.-powiedziała.
-Ja,ją naprawdę kochałem.-jego oczy się zaszkliły.
-Nadal ją kochasz?
-Nie wiem,po tym co mi zrobiła.
-No właśnie.
-Ale nie da się ,jak na pstryknięcie palca odkochać.
Lottie spuściła głowę.
-Co jest?-zapytał.
-Kiedyś ,może nieświadomie robiłeś mi nadzieję.Podobałeś mi się,to uczucie narastało we mnie.Ale kiedy przyprowadziłeś Melanie do domu,coś we mnie pękło.Coffie i Eleanor starały się mnie pocieszać,udawałam ,że wszystko jest w porządku,ale to były tylko pozory.Żyłam tą niespełnioną miłością.Byłam w tobie zakochana,liczyłam,że ty we mnie też.Ale Melanie utwierdziła mnie w przekonaniu,że nie.
Zayn usiadł na łóżku,nie wiedział co powiedzieć.
-Byłaś,we mnie zakochana.Boże jaki ja byłem ślepy,popełniłem największy błąd w życiu i już nigdy nie uda mi się go naprawić.
-Jeszcze nic nie jest stracone.
-Charlotte ja cię kocham,rozumiesz.
Dziewczynę zamurowało.
--------------------------------------------------
nie udał mi się ten rozdział.Z góry przepraszam za literówki lub inne błędy ,ponieważ pisałam ten rozdział ze schnącym lakierem na paznokciach.


Rozdział 20 Baby's all dressed up, with nowhere to go That's the little story of the girl you know Relying on the kindness of strangers

Impreza się jeszcze nie skończyła.wszyscy się trochę ogarnęli,a zamiast tortu zamówili pizzę.Jedynie Melanie siedziała w kącie obrażona.Louis gdzieś zniknął.Nagle pojawił się ,stanął na środku pokoju z rękami założonymi do tyłu.
-No to nadszedł czas na wręczenie prezentu.-Louis wyjął zza pleców złotą łyżkę z wygrawerowanym 'Liam loves snoop'.Wszyscy przeczytali napis i wybuchnęli śmiechem.
-Lou,co tam jest napisane?-spytała Eleanor.
-Miało pisać Liam kocha łyżki.-zrobił pauzę i przeczytał w myślach napis i też wybuchł śmiechem.-Wiedziałem ,że coś nie tak.Wręczyli Liamowi prezent.Popłakał się ze śmiechu,może trochę ze strachu.Było bardzo wesoło,tylko Melanie nie było do śmiechu.
-Zayn.-zawołała i zaczęła szeptać mu coś na ucho ,a po chwili wyszli.

***

Dziewczyny obudziły się grubo po 12.
-Byłyśmy dziś umówione z chłopakami.-powiedziała Coffie.
-Na którą?.-zapytała nerwowo Lottie.
-Za godzinę,i ja zaklepuję łazienkę.-brunetka szybko pobiegła do pomieszczenia.

Kiedy obie były gotowe udały się do domu One Direction.Byli tam wszyscy  nawet Melanie,która właśnie rozmawiała z Zayn'em.
-Wyjeżdżam na tydzień do mojej przyjaciółki Lilith.-oznajmiła.
-Ok.-powiedział permanentnie Zayn nie odrywając wzroku od jakiegoś filmu lecącego w telewizji.
-Będziesz tęsknił?
-Tak.-odparła.
-Zayn,kochanie czy ty mnie w ogóle słuchasz.-powiedziała z przejęciem Mel.
-Słucham,miłej podróży ,będę tęsknił.-ocknął się Zayn.
Pod dom chłopaków zajechało piękne ,czarne auto.Wysiadła z niego dziewczyna w wieku Melanie.Miała blond włosy związane w wysokiego koka na czubku głowy.Ubrana była w chabrowe rurki,fioletową cieniowaną bokserkę i czarne trampki.
-O to Lilith ,muszę lecieć.Papa.-pocałowała Zayn'a w policzek.
-Nareszcie się jej pozbyłyśmy.-mruknęła Lottie.
---------------------------------------------------
Rozdział bardzo krótki i bez sensu -,-